Nie chcę Cię zanudzić...

Dlatego tekst nie będzie długi. Historia jaką opowiedział Robert Drężek (gitarzysta Luxtorpedy, związany także z Arką Noego, 2 Tm 2,3, Deus Meus czy z budową kościoła księży Salezjanów na ulicy Witkiewicza w Szczecinie), to opowieść pocieszająca.

Dlaczego?

Dlatego, że Robert Drężek nie przeżył jakieś gwałtownego nawrócenia, nie należał do grona "Radykalnych" (czyli w rockmanów nawróconych w pewnym - często gwałtownym - momencie). "Drężmak" to osoba - jak sam o sobie mówi - wzrastająca pod płaszczem Kościoła od najwcześniejszych lat życia. No dobrze, ale zapytacie co w tym pocieszającego? Ano to, że podejrzewam, iż spora część z Was ma podobną historię i czasami zastanawia się czy to wszystko nie jest jałowe, czy nie lepiej mają ci, którzy nawrócili się w sposób mocny, gwałtowny, w sposób któremu towarzyszyły rzadko spotykane zjawiska (zachęcam do lektury książki "Radykalni"!; oczywiście nikt nie umniejsza niczego takim osobom i takim nawróceniom!).

A tymczasem...

Robert Drężek i jego ciągłe życie z Bogiem i przy Kościele pokazuje nam, że droga bez - nazwijmy to w pozytywnym tych słów znaczeniu - fajerwerków także ma swoją wartość! I, że są ludzie, którzy żyją podobnie jak Wy!

Spotkanie...

Z gitarzystą Luxtorpedy to także świadectwo jak Bóg wysłuchuje modlitw. Bo Robert Drężek uklęknął kiedyś przed Jezusem ukrytym w Tabernakulum i poprosił o łaskę grania całe życie dla Boga. I co? I gra! Jeden zespół, drugi, trzeci... Cały czas się coś dzieje! A na tradycyjne pytanie czy da się wyżyć z muzyki, można odpowiedzieć słowami: Bóg dba o człowieka.

Jakub Hofman

Fotorelację ze spotkania znajdziecie tutaj: https://plus.google.com/photos/117130303208914435956/albums/5940325501732419793